Ciąg dalszy serii co zrobić z żółtkami po bezie 😉 Coś co każdy łasuch pochłonie w dwie minutki 😉 Krem angielski. Jeżeli chodzi o składniki tylko 3. Ale sekret tkwi w przygotowaniu. Ja używam termometru – nie jest to co prawda profesjonalny termometr, a jedynie zwykły termometr bezdotykowy, posiadający funkcję mierzenia temperatury obiektów. I jego własnie użyłam.
Krem angielski jak sama nazwa mówi, najpopularniejszy jest w Anglii. Tam można go kupić w puszkach i używa się go często do deserów i ciast. U mnie dziś w wersji z truskawkami i biszkopcikami (piekłam je sama, ale można użyć gotowych ze sklepu). Małą miseczkę odłożyłam do lodówki – jest równie pyszny jak na ciepło, a może nawet i lepszy 😉
Składniki (6 porcji):
- Śmietana 30% – 500 ml;
- Cukier – 100 g;
- Żółtko jaja – 200 g (10-11 szt.);
- Truskawki – 300 g;
- Biszkopty – 10 szt.
Przygotowanie:
Śmietanę plus cukier wlewamy do garnka i podgrzewamy na małym ogniu, ciągle mieszając przy pomocy rózgi, do 75 stopni. Nie przekraczamy temperatury 80 stopni. Odstawiamy na bok.
Żółtka miksujemy przez 2 minuty, a następnie dodajemy do śmietany. Przygotowujemy sobie drugi garnek. Przyda nam się za chwilkę 😉 Żółtka, ze śmietaną ponownie podgrzewamy na małym ogniu – do temperatury 75 stopni. Cały czas mieszając gdy uzyskamy odpowiednią temperaturę, przelewamy krem do zimnego garnuszka i studzimy trochę ciągle mieszając. Przelewam krem aby nie przywarł do dna 🙂 Gdy nieco wystygnie możemy go podawać, z owocami, ciastem, ciasteczkami. Lub na zimno. Możemy go przechowywać w lodówce – podobno do 6 dni (nie sprawdziłam, u mnie nigdy tak długo nie wytrwał – 2 dni to max 😉 )
U mnie dziś na dnie biszkopty, następnie truskawki i wszystko zalane kremem angielskim.
Smacznego!!!